DLACZEGO WARTO MARZYĆ…

Jako dzieci mamy mnóstwo marzeń, bajkowych i tych bardziej realnych, które w dorosłym życiu czasami udaje nam się zrealizować. Niestety jako dorośli skupiamy się na rzeczywistości, życiu dnia codziennego i często “dotrwaniu do emerytury”. Ja tak nie chciałam, wytyczałam sobie cele zawodowe (specjalizacja, doktorat), które realizowałam, ale zawsze z poczuciem, że kiedyś będzie inaczej. Nie wiedziałam wtedy jak, ale inaczej. Wiele lat spędziliśmy z mężem ucząc się, szkoląc, bo uważaliśmy, że zawód, który wykonujemy tego od nas wymaga. Rezygnowaliśmy z imprez (to przychodziło mi nie łatwo:))), nie stać nas było na zagraniczne wyjazdy, wiedza i nauka były najważniejsze, a to kosztowało. Nasz starszy syn, gdy uczyliśmy się do specjalizacji, siedział z nami na podłodze pośród opasłych tomów medycznych i przeglądał swoje małe książeczki. Wiedzieliśmy też jedno: kiedyś będzie inaczej. Ale nie sądziłam, że aż tak. Marzenia się spełniają, powiedziałam po spotakniu z Konradem Rylskim, organizatorem akcji “Dentysta w Afryce”. Konrad pokazał mi, że pomaganie na Czarnym Lądzie nie jest trudne, szczególnie jeśli jest się lekarzem. Po rozmowie z nim postanowiłam zorganizować akcję “Okuliści w Afryce” i podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z ubogimi mieszkańcami Afryki, którzy na wizytę u okulisty często nie mają szans. Tak zaczęłam realizować swoje kolejne marzenia, ale nawet w nich nie przypuszczałam, że akcja rozrośnie się do takich rozmiarów. W ostatni weekend z wizyty w otwartym przez nas w ubiegłym roku gabinecie okulistycznym w Kamerunie, wrócił nowy wolontariusz akcji dr Darek Tuleja. W najbliższy wtorek z kolejną, czwartą już misją Okulistów dla Afryki wyruszamy z Agnieszką Lembowicz i moim starszym synem Bartkiem do Namibii. Akcja rozrasta się, co nie tylko mnie cieszy, ale też skłania do nowych marzeń i wyzwań. W planach jest Etiopia, Ruanda, Uganda i Ghana, z którymi prowadzimy już rozmowy. Jestem szczęśliwa. Spełniona nie tylko jako lekarz, który realizuje złożoną przed laty Przysięgę Hipokratesa, ale też najzwyczajniej tak po ludzku, jako człowiek. To piękne marzyć i marzenia te realizować. Bardzo dziękuję rodzinie za wsparcie i wszystkim – firmom i pojedynczym ludziom, którzy w tym mi pomagają. Właśnie dziś bardzo sympatyczna osoba przysłała mi dla przypomnienia Przysięgę Hipokratesa. Poczytajcie.

Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam:

  • obowiązki te sumiennie wypełniać;
  • służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu;
  • według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując należny im szacunek;
  • nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego;
  • strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych;
  • stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.

Przyrzekam to uroczyście!

Iwona