Wyruszamy na spływ. Na brzegu pozostaje gromadka dzieci z okolicznej wioski i ojciec Franciszek – Marianin – misjonarz z Kamerunu, który zorganizował nam tą atrakcję.
Płyniemy, piroga kołysze się na boki, jest głęboko zanurzona i chwilami nabiera wody. Jest atrakcyjnie, bo w rzece są krokodyle 🙂
Dżungla jest piękna.
Siedziałem na dziobie pirogi, wiec mogłem liczyć na fotkę w swoim wykonaniu, w tle na pontonie widać Martę i Krzysztofa – stomatolodzy na akcji „Dentysta w Afryce” oraz nie widać siostry Nazariuszy, która pomyślała już wcześniej o tym żeby wycieczka doszła do skutku.
Płyniemy przez dżunglę.
Po spływie krótka wizyta na plantacji kawy na skraju dżungli (kawa widoczna za mną, kwiat z dżungli)
A to już w dżungli, po chwili zrobiło się błyskawicznie ciemno i zdjęcia już się nie nadają do pokazania, ale nagrałem koncertowy występ ptaków, które w miarę jak się robiło ciemno.
Drzewo – chlebowiec.
Owoce chlebowca są jadalne. Pachną i smakują podobnie do chleba żytniego, stąd nazwa.
Na tle małego baobabu.