Z WIZYTĄ U PIGMEJÓW
Sobota, dzisiaj trochę luźniej, ale po śniadaniu jedziemy do wioski Pigmejów w Siri. Toyotę prowadzi siostra Alicja, a my czyli Marta i Krzysztof – stomatolodzy (lub jak kto woli dentyści) stanowimy fachowy personel medyczny. Oni bedą rwać chore zęby, ja badać oczy i dobierać okulary. Wszystko w wersji znacznie uproszczonej i trochę w stylu McGyvera, czyli potrzeba matką wynalazków. Ale lubię to. Po codziennej pracy w dość komfortowych warunkach swojego gabinetu taka chwila improwizacji też dobrze robi. Działamy na terenie szkoły, jest tablica, wiec rysuję od ręki optotypy do badania ostrości wzroku do dali, obok dopisuję fonetycznie jak nazywają to Pigmeje. Niech żyje improwizacja! W każdym razie to działa 🙂 przywiezione okulary z darów rozchodzą się bardzo szybko, po kilku godzinach mamy zaopatrzonych ok. 60 pacjentów, nieźle.
Po badaniach, kiedy skończyły mi się przywiezione okulary z darów, wybraliśmy się z siostrą Alicją na zwiedzanie pigmejskiej wioski. Ta wioska jest blisko cywilizacji, jeżeli mogę to tak określić, jest znacznie inna niż te wioski, które widziałem przed rokiem okolicach Djouth. Ale wrażenia niezapomniane. W międzyczasie krótka wizyta w dżungli i oraz wizyta w jeszcze jednej wiosce, gdzie nie miałem zbyt wiele do zrobienia, skończyły mi się już okulary a stomatolodzy skutecznie przestraszyli wszystkich potencjalnych pacjentów swoim schow na cztery ręce na świeżym powietrzu 🙂 ięc wracamy ok. 16 do misji. Po drodze jeszcze krótka wizyta w ośrodku, gdzie prowadzono pierwsze badania naukowe nad muchą tse-tse.
Jutro po południu planowana wyprawa do Atoku i nad rzekę Nyong – popłyniemy łodziami przez dżunglę. Rano postaram się zdążyć na afrykańską mszę z tańcami i śpiewem, rok temu widziałem przygotowania do takiej uroczystości – zapowiada się interesująco. Może uda się nagrać jakiś filmik. Jeszcze tylko podłączyć akumulatory do ładowarek, aparaty i komórki nie działają bez prądu, a skoro jest, trzeba korzystać.
Najgorsza rzecz, że polski Plus GSM nie ma partnera roamingowego w Kamerunie, moja komórka do chwili powrotu bedzie głucha i milcząca, choć może to dobrze…
dr Darek, 18.01.2015, godz. 00:06