AFRYKA…, NIE MYŚLI SIĘ O PRZYSZŁOŚCI
W trakcie badań dalej uczyłyśmy się luganda. Dziękuję – neaziza, webalerio – proszę. Pacjenci z zaćmą mówią, że widzą przez dym – nalaba mukke. To ciekawe stwierdzenie, na tych terenach rzadko bywają mgły, ale dym przed domem ma każdy. Tutaj kuchnie są na zewnątrz domu i dym jest przy każdym domu. Do tego jesteśmy na terenach, gdzie wycina się drzewa i wypala węgiel drzewny i czasem cała okolica spowita jest mgłą. To jest w tych okolicach duży problem. Z jednej strony jest to sposób na zarabianie pieniędzy przez miejscowych ludzi, ale z drugiej strony wycinają lasy i zostawiają pustkę. Państwo sadzi nowe drzewa, misjonarze na swoich terenach również, ale trzeba czasu aby urosły. Widziałyśmy jadąc dziś asfaltem worki z węglem drzewnym stojące przy drodze. Czekają aż podjedzie ciężarówka, kierowca załaduje towar, zapłaci i wszyscy się cieszą. Afryka…, nie myśli się o przyszłości.
Fot. I.Filipecka. Pola, na których wycina się drzewa i pali węgiel drzewny.
Fot. I.Filipecka. Ciężarówki z workami z węglem drzewnym.
Jesteśmy po europejsko-afrykańskiej kolacji. Spagetti z sosem warzywno-mięsnym, a do tego przepyszne mango, nieznany mi wcześniej owoc drzewa chlebowego i ulubiona moja herbata z trawy cytrynowej. Super. A na deser malarone 🙂 Po kolacji dostałyśmy kartę do telefonu. Wesoło zrobiło się bardzo, bo zamiast hallo, telefon po włożeniu karty przywitał nas Y’ellow. A wszystkie bardzo lubimy żółty kolor. I tym wesołym akcentem kończę dzisiejszą relację. Jutro podobno najgorsze miejsce, gdzie jedziemy. Przychodnia, która ma dwa pomieszczenia, podobno niewielkie. I nie wiadomo jak będzie. W Ugandzie poradnie i szpitale mają stopnie ważności/zaawansowania. Jutro podobno drugi. To zawsze lepiej niż pierwszy. Zobaczymy co będzie.