PODSUMOWANIE IV MISJI ,,OKULISTÓW DLA AFRYKI” – NAMIBIA CZ. I
Skończyła się IV misjonera ,,Okulistów dla Afryki”. Minęło kilka dni, powróciliśmy do naszej codziennej rzeczywistości. Pora na podsumowanie tych pięknych dni, które spędziliśmy w Namibii. Kraju, w którym mogliśmy pomagać najbiedniejszym i chorym, a jednocześnie podziwiać piękno bogatego i ekscytującego świata przyrody. Zapraszamy do I części podsumowania misji w Namibii.
Namibia zaskoczyła nas pod każdym względem. Zazwyczaj bardzo pozytywnie. To rzeczywistość całkiem odmienna od tej, którą zobaczyliśmy w Kamerunie. Mieliśmy okazję widzieć bardzo dużą część kraju i poznać ludzi z różnych regionów. Namibijczycy byli dla nas przychyli i życzliwi. Urzekła nas także niesamowita przyroda. Namibia jest pełna pięknych pocztówkowych widoków i malowniczych kadrów z filmów przyrodniczych. Mogliśmy to zobaczyć na własne oczy.
Zdjęcie: Zebry w jednym z największych parków narodowych na świecie Etosza.
Okuliści w trasie… Inna Afryka
Po wylądowaniu w stolicy kraju Windhoek jechaliśmy 1300 km do ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych Cheshire Home w Katima Mulilo przez kraj, który w niczym nie przypominał znanej nam dotąd Afryki. Porządna, asfaltowa droga bez dziur, zadbane pobocza, co kilka kilometrów miejsca do odpoczynku z ławeczkami, stoły oraz kosze na śmieci. Widać, ze ktoś tu pilnuje porządku. I tak jedziemy 1300 km- prosto, długo i szybko. Po drodze mijamy wioski z małymi, murowanymi domkami i stacje benzynowe w miasteczkach większych i mniejszych. Nawet małe miejscowości są zadbane, a na ich ulicach nie ma śmieci. Stacje benzynowe przypominają europejskie – dwa rodzaje diesla, zwykle dobrze zaopatrzony sklep, można napić się kawy i wejść do czystej toalety. Przecieraliśmy ze zdumienia oczy pytając, gdzie tu Afryka? Gdzie ten znany nam bałagan, porozrzucane śmieci, drogi bez pobocza i zdystansowani do białych Afrykanie. Tutaj kolejna niespodzianka. Praktycznie w każdym miejscu spotykaliśmy miłą, uprzejmą i nie nachalną obsługę, pomimo że Namibia jest kraje turystycznym.
Zdjęcie: namibijskie drogi, na których można spotkać nie tylko samochody 🙂 Więcej o spotkaniach ze słoniami – http://www.okuliscidlaafryki.pl/2014/02/24/z-winthouk-do-katimy-instrukcja-obslugi-slonia-i-inne-cenne-rady/
Północ różna od reszty kraju
W regionie Zambezi zobaczyliśmy już jednak inną Namibię. Domki nie murowane lecz zbudowane z drewnianych rusztowań wypełnionych gliną. Dachy kryte strzechą lub blachą falistą. Zwykle kilka takich zabudowań tworzyło zagrodę otoczoną drewnianym płotem. W środku zagrody jednak miła dla oka niespodzianka – zamiecione podwórko, poukładane narzędzia i drzewo. Do tych domków w większości doprowadzona była elektryczność. Otwarta skrzynka z korkami wisiała na wewnętrznej ścianie i nikt się nie przejmował przepisami BHP. Jest prąd i to jest najważniejsze, a jak jest prąd to jest cywilizacja w naszym rozumieniu. Na niektórych domkach zamontowane były anteny satelitarne. Pomimo widocznych ,,luksusów” od razu widać, że okręg Zambezi (dawniej Caprivi) to inny świat, zdecydowanie biedniejszy od reszty kraju. Od razu pomyśleliśmy, że bardzo dużo czasu będzie potrzebne żeby to zmienić. Na terenie reszty kraju są bogactwa naturalne: diamenty, złoża uranu, miedzi i kopalnie złota. Tu na północy nie ma przemysłu, a co za tym idzie także pracy. W regionie panuje inny bardziej wilgotny klimat, dlatego panuje zagrożenie malarią, które skutecznie odstrasza turystów. Jeżeli jacyś tu docierają, to tylko na chwilę podczas przejadu do Botswany, gdzie w Parku Chobe mogą zobaczyć ogromne ilości dzikich zwierząt bez względu na porę roku. Przez Zambezi przejeżdżają także turyści zmierzający do słynnych wodospadów Victoria Falls na rzece Zambezi. Wodospady odkryte w 1855 roku przez szkockiego misjonarza Davida Livingstone’a mają długość 1,7 km i wysokość 108 metrów. Są imponujące, o czym mogliśmy się przekonać w czasie weekendowego wypadu, ale aby je oglądać trzeba jechać do Zimbabwe lub Zambii. Tak więc Zambezi-Caprivi może być tylko przystankiem w drodze i turyści wiele pieniędzy tu nie zostawią. Wiedzieliśmy, że dla mieszkańców tej części Namibii każda pomoc będzie miała znaczenie, a w szczególności ta medyczna.
Zdjęcie: wioski w regionie Zambezi
Badania w ,,Cheshire Home” i w terenie
Dla nas prowincja Zambezi była celem wyprawy. Razem z Fundacją Dzieci Afryki oraz Redemptoris Missio zorganizowaliśmy badania dzieci i dorosłych w okolicach miasta Katima Mulilo. Po raz kolejny połączyliśmy siły z Konradem Rylskim, organizatorem akcji ,,Dentysta w Afryce”. Wspólnie jeździliśmy do wiosek, gdzie w szkołach i przychodniach organizowaliśmy pomoc dla wszystkich potrzebujących. Organizacją badań na miejscu zajmowała się holenderska wolontariuszka Jesse, która w ,,Cheshire Home’’ od kilku lat jest fizjoterapeutką, a w Namibii pracuje już od 7 lat. To dzięki Jej pomocy ustalony był harmonogram badań, ilość dzieci, dorosłych i cała logistyka, która nie była prosta. Szkoły były odległe od Katimy i od siebie o kilkadziesiąt kilometrów. Robiliśmy dziennie kilkaset kilometrów, a Jesse dzielnie nam towarzyszyła, organizowała przejazd, posiłki i wspierała poświęcając swój czas. Za to jesteśmy Jesse bardzo wdzięczni, tym bardzie, że zostawiała dwójkę swoich małych dzieci pod opieką niani od wczesnego ranka do późnego wieczora. Wyruszaliśmy na badania ok. 7.00 rano i wracaliśmy ok. 20.00. Jeden dzień spędziliśmy w ośrodku ,,Cheshire Home’’. Badaliśmy dzieci ze szkół w Katima Mulilo oraz wszystkie dzieci z naszego ośrodka.
Zdjęcie: drogi, którymi poruszaliśmy się na północnym-wschodzi kraju
Zdjęcie: optometrystka Agnieszka Lembowicz podczas badań w terenie
Zdjęcie: drużyna ,,Okulistów dla Afryki” 🙂
Wyjątkowe miejsce
W ośrodku Siostry maję teraz pod opieką 30 dzieci niepełnosprawnych w różnym wieku. Niektóre poruszają się na wózkach w wyniku wad wrodzonych lub urazów. Wszystkie mają zapewnioną opiekę, rehabilitację i chodzą do szkoły. W razie potrzeby Siostry starają się zorganizować pomoc ortopedyczną lub operacje. Siostry prowadzą także działalność rehabilitacyjną i edukacyjną wśród osób niepełnosprawnych w małych wioskach. Kilka razy w tygodniu jeżdżą po całej prowincji, odwiedzają dzieci niepełnosprawne, uczą rodziców jak się opiekować dzieckiem niepełnosprawnym i z nim ćwiczyć. Pomagają zorganizować pampersy, domowy sprzęt rehabilitacyjny oraz zasiłki. Sercem i mózgiem ośrodka jest jego założycielka Siostra Lucy. Zawsze uśmiechnięta, pomocna i oddana pracy z dziećmi. O wysokim poziomie ośrodka świadczy to, że przyjeżdżają do niego pracować wolontariusze z różnych stron świata. Dzięki staraniom Sióstr pomagają także osoby prywatne i instytucje, m.in. nasza Fundacja Dzieci Afryki, czy lekarze z Niemiec. Cieszymy się, że też mogliśmy dołożyć swoją cegiełkę i będziemy dalej starali się pomagać.
Zdjęcie: Dr Iwona Filipecka podczas badań dzieci w ośrodku
Zdjęcie: Dzieci z ośrodka Cheshire Home razem z połączonymi siłami ,,Okulistów dla Afryki” i ,,Dentysty w Afryce”
Zdjęcie: wyjątkowa pacjentka – Siostra Lucy
Zdjęcie: logo ośrodka
Już wkrótce zapraszamy do II części podsumowania, w której więcej o problemach Namibijczyków ze wzrokiem.