ZACHODNI KAMERUN, JAKŻE INNY OD WSCHODNIEGO
Kończymy nasz przejazd przez zachodni Kamerun. Zupełnie inny od wschodniego, który widzieliśmy w ubiegłym roku. Zachód jest bogatszy, gospodarniejszy, bardziej pracowity. Ludzie w większości mają prąd. W miastach nie ma przerw w dostawach prądu, co na wschodzie jest normalnością.
Fot. Kamerun Zachodni.
Fot. Ulice miast zachodniego Kamerunu.
Widzieliśmy wielohektarowe plantacje bananów, ananasów, kukurydzy. Ziemia jest powulkaniczna, czarna, żyzna. Uprawy są do samego skraju drogi. I prowadzone bardzo rozsądnie, gospodarczo. Harmonogram upraw wyznacza tutaj pora deszczowa. Na jej początku sadzi się kukurydzę. Gdy kolby zostaną zebrane, pozostałe po nich łodygi wykorzystuje się do uprawy fasoli. Pod koniec pory deszczowej fasola dorasta już do wysokości metra, wsparta naturalnie o łodygi kukurydzy.
Fot. Uprawa fasoli na łodygach kukurydzy.
Uprawia się tu również kapustę. Na wschodzie, na czerwonej żelazistej ziemi, na którą wdziera się nieustannie las tropikalny, takie uprawy są niemożliwe. Na zachodzie plony są obfite, nie widać głodu. Pewnie jest, ale nie tak uderzający jak na wschodzie. W okolicy Baffousam są farmy hodowlane kur – 100 tysięcy niosek w brojlerach, podobno budowana przez Polaków. Zebrane jaja farmerzy importują do krajów ościennych.