PIERWSZE TRZY DNI ZA NAMI – FOTORELACJA DR FILIPECKIEJ
W ciągu trzech dni przebadaliśmy 202 osoby. Niektóre z nich były u nas dwa razy, dzieci, które miały badania po porażeniu akomodacji i dorośli, którym po wyjściu przypomniało się, że chcą nie tylko okulary do czytania, ale też słoneczne lub jednak do chodzenia, mimo iż wcześniej ich nie chcieli.
Dziś były trzy ulewy, prawdziwe ulewy tropikalne. Nie przeszkodziło to naszym pacjentom czekać na badania, mimo iż poczekalnia była zalewana przez strugi deszczu i wszyscy musieli przytulać się do ściany, przy której było sucho…
U bardzo wielu pacjentów rozpoznałam zaćmę. Czekając dziś na koniec ulewy, która nie pozwalała nam wrócić na misję, postanowiłam policzyć ilu pacjentów miało wpis: do operacji zaćmy. Było ich 56, z tego 48 do usunięcia zaćmy w obu oczach. Kilku pacjentów miało zabieg w szpitalu w Mwanzie, niektórzy bez wszczepu soczewki wymagali okularów +10 dioptrii. Niestety takich nie mamy, bo w Polsce już od wielu lat każdy pacjent, który ma usuwaną zaćmę ma wszczepianą soczewkę. W Klinice Okulus na co dzień wszczepiam soczewki Premium, czyli takie, które pozwalają pacjentom po 40 roku życia czytać i widzieć dobrze na daleko bez okularów. W środę przed wyjazdem do Tanzanii wszczepiłam po raz pierwszy soczewkę, w której następnego dnia pacjentka czytała, pracowała na komputerze i widziała bardzo dobrze daleko. Raz w życiu, dwadzieścia lat temu, widziałam zabieg bez wszczepu soczewki. A tu ludzie się cieszą, że mają usuniętą zaćmę, bez wszczepu soczewki, nie dostają okularów po zabiegu i tylko dziwią się, że nie widzą.
Może uda nam się pomóc tym ludziom w przyszłości.
Dziś miałam poważne wyzwanie – przyszedł pacjent i mówi, że czuje coś w oku. Patrzę – ciało obce wbite w rogówkę. Trzeba je usunąć, ale przy pomocy ręcznej lampy szczelinowej będzie ciężko. Powiększenie jest małe, obraz dwuwymiarowy, a tu trzeba trafić igłą i to na odpowiednią głębokość. Nie ma gdzie odesłać pacjenta, trzeba działać. I udało się, ale prosto nie było. Zobaczę jutro jak przyjdzie do kontroli czy jest wszystko ok.
Rozpoczął się nasz wieczorny seans filmowy. Dziś oglądamy film o masakrze w Randzie. Kończę pisanie, bo film jest od początku przejmujący.
Zapraszam do obejrzenia fotorelacji poniżej i pozdrawiam serdecznie!
Iwona
Fot. Radzimy sobie jak umiemy. Na kartce nazwy cyfr w suahili. Na 140 przebadanych, może 8 znało angielski. Nasi pacjenci to zdecydowanie osoby po 40 rż, a wielu z nich to osoby po 60 rż
Fot. Nie było wody w umywalce. To zrobiono nam myjnię inaczej. W tych butelkach na beczce jest mydło 🙂
Fot. Aga i Krzysiek przy pracy.
Fot. Nasz pierwszy pacjent.
Fot. Aga przy pracy.
Fot. Pacjent ugryziony przez …. człowieka.
Fot. Badanie pogryzionego.
Fot. W trakcie pracy. Pomagała nam Amanda, wolontariuszka z Kanady, która przyjechała do Kiabakari i realizuje swoje pomysły, głównie związane z dziećmi.
Fot. Nasza dwusetna pacjentka.
Fot. Nasza droga do pracy.
Fot. Nasza tłumaczka Beatris z pacjentami i mały przystojniak w garniturze 🙂
Fot. Niektóre osoby przychodzą bardzo elegancko ubrane 🙂
Fot. W drodze do pracy zadowolona Aga.
Fot. Nasza poczekalnia rano.
Fot. … i poczekalnia na koniec dnia:)
Fot. Wieczór na misji z Markiem Grechutą.