WIZYTA W KOPALNI ZŁOTA
Dziś niedziela. Zaczynamy ostatni tydzień naszego pobytu w Kamerunie. Jest poranek i słyszę siostry, które modlą się w kaplicy. Przyłączyłabym się chętnie, ale muszę wpisać recepty do excel’a. Może uda się dziś wysłać pierwszą partię zamówienia na okulary. Jest internet i trzeba to wykorzystać. Za oknem przyśpiewują mi cykady i ptaki, niesamowicie piękne dźwięki.
Dziś mamy dzień odpoczynku, dlatego siedzimy na werandzie, a przed nami widok jak w ,,Pożegnaniu z Afryką”. Nie ma już wokół nas buszu i ściany zieleni tylko piękna sawanna. Aż po horyzont tylko otwarta przestrzeń. Nie ma teraz małp, ale kiedyś pod misję podchodziły całe stada. Jak jechał samochód, to małpy rzucały w niego owocami i trzeba było przyspieszać. Miejscowi zjedli większość małp, a reszta się wyniosła. Pójdziemy do kościoła, gdzie poda nam rękę około setka dzieci i jeszcze dorośli. Wszyscy po słowach „przekażcie sobie znak pokoju” idą do nas, a ci co byli za daleko podchodzą po zakończeniu mszy. Nie jest to zbyt higieniczne, bo komunie także przyjmuje się na dłonie.
Wczoraj po przyjeździe do Betare Oya pojechaliśmy do kopalni złota. Siedzieliśmy na pace podziwiając sawannę i mijane wioski. Kameruńczycy śmiali się z nas i do nas, jak widzieli białych na pace. Mocno musieliśmy się trzymać, żeby nie wypaść na dziurach i wybojach. Nagle pomiędzy drzewami przejaśniło się i wyłoniła się odkrywkowa kopalnia złota. Szara, brejowata i mułowata, chociaż koparki i maszyny do wypłukiwania złota dość nowoczesne, dlatego że to kopalnia oficjalna. Zmienione zostało koryto rzeki żeby kopalnia mogła efektywnie prosperować. Siostra Immakulata, która pracowała w pobliżu przez 7 lat, nie poznała tych okolic. W poszukiwaniu złota cały teren został przekopany, a rzekę skierowano innym korytem, które wcześniej zostało wypłukane ze złota. Co ciekawe nikt z miejscowych nie wie ile złota sie tu wydobywa – część zostaje sprzedana, a część ukradziona.
Wokół kopalni funkcjonuje szara strefa, która przemieszcza się razem z ciężkim sprzętem kopalni. Przy kopalni kręcą się kobiety (dużo z niemowlakami na plecach), dzieci i mężczyźni stojący po kolana w mule. Wszyscy wypłukują na swoich metalowych miskach, to co pozwala im przeżyć. Znalezione złoto mogą sprzedać i kupić jedzenie, wysłać dzieci do szkoły albo zwyczajnie przepić. Niestety w tej brei robią wszystko, także sikają (nie tylko) i kąpią dzieci, a przy okazji ,,łapią” wszelkie pasożyty i bakterie, które mają tam wspaniałe miejsce do rozwoju. Nikt tutaj nie przejmuje się groźną glistnicą, którą ma tu dużo osób. Pasożyty (nawet 5 cm długości) żyją w wodzie i przez skórę dostają się do organizmu i przemieszczają się po całym ciele. Widzimy około trzyletnią dziewczynkę wysmarowaną błotem od stóp do głów. Skończyła sie bawić w wydobywanie złota i teraz suszy się na słońcu machając do nas radośnie. Raczej nie przejmuje się pasożytami, które gdzieś w niej albo po niej mogą chodzić. My nie możemy przestać myśleć, ale przecież oni żyli tu zawsze i radzili sobie z tymi robakami. Mają swoje sposoby: zioła, czary lub wydłubywanie… Przecież coś z tym robią od wieków. A my uważamy, że nasze antybiotyki i inne specyfiki są lepsze. Czy na pewno mamy do tego podstawy? Malaria była tu zawsze, a oni żyją. Nicienie pod skórą były, a oni żyją. Może nasz europejski punkt widzenia jest niewłaściwy. Jadąc do Kamerunu czytałam o pchle piaskowej, która zabija tysiące osób. Pchła wchodzi pod paznokcie stóp, rośnie do wielkości ziarna grochu i pęka powodując gangrenę. Pojawia się wtórne zakażenia tężcem i gnicie kończyn, które doprowadza do zgonu. Będąc w Kamerunie usłyszałam, że nikt tak sprawnie nie usuwa pchły piaskowej jak tubylcy. Doskonale wiedzą jak sobie z nią poradzić.
Kupiliśmy trochę złotego piasku, żeby pokazać po powrocie jak wygląda. Złoto w tej postaci kosztuje niewiele. Jest taki człowiek przy szarej strefie, który skupuje, to co zebrały matki z dziećmi na plecach, starsze dzieci i inni. Wszyscy są zadowoleni. Matki, bo mają co dać dzieciom jeść. Dzieci, bo są syte. Faceci, bo się napiją lub ewentualnie zapłacą za kolejną żonę. Poligamia w Kamerunie, to wielki problem, ale o tym w następnym wpisie.